Przewodnik po Prawdziwej Dominikanie
23 października 2012
Santo Domingo. Dominikana, którą ciężko opisać i zrozumieć. Połączenie Czarnej Afryki ,Hiszpanii i Ameryki. Aj jajaj. Kobiety. Mój boże. Sam ogień same wulkany, żywioł, krew, rum, szaleństwo popiół i dym, pożądanie do zatracenia. Egzotyczne, czarne, mulatki, biało- mulatki, o wyspiarsko – południowo wschodnich rysach twarzy, z tym że czarne, kolorowe. Można wpaść po uszy oj. Trzeba być ostrożnym oj. Ha ha. …. można się w tym pogubić. Santo Domingo i muzyka na każdym kroku. Czarna Afryka we krwi....
Dzisiaj parę spotkań z ludźmi. Kręcę się po ścisłym centrum...
Kupuję kartę orange. Dziewczyny z obsługi smutne... Mimo uśmiechów...Serce się raduje kiedy można z kimś normalnie porozmawiać i ten ktoś nie pyta o pieniądze ( przynajmniej na początku...) Zderzenie kolorów skóry...
W barze, przy płaceniu, dziwię się końcowej cenie...Poznaję tak lokalną dziewczynę...Jak się okazuje, Pani ma już 40 lat (wygląda na jakieś 30...) Mieszka w Hiszpanii...Pokazuje mi pokój do wynajęcia...Chce 4000 pesos za zatęchła norę w samym centrum stolicy Dominikany. Cóż, przynajmniej teraz wiem jakie mniej więcej są tu ceny....Pani przepiękna, radość, heban, słodycz, wino, życie. Mój boże. Mówi, że Dominikańczycy mają sporo wolnego czasu, ale nie zawsze chcą go aktywnie wykorzystywać 😉 heheh
Naganiacz mnie dopada. Mało ofensywny, wyluzowany. Rozmawiamy trochę. Jakieś 2 godziny spędzamy razem.... Idziemy na zaśmieconą plażę w Santo Domingo. Obok czarny bezdomny z Haiti. Trochę rozmawiamy razem. Naganiacz o czarnych kręconych włosach, mówi że może pokazać mi szkołę językową i zna nauczyciela hiszpańskiego. Trafia w czuły punkt. Dokładnie wyczuwa nawet ile jestem w stanie zapłacić za taką naukę. Idziemy do „el profesor de espanol”. "Okazuje się" nim 20 paroletni młody wytautowany Dominikańczyk o szalonych oczach. Sorry stary, ale jeśli ty jesteś nauczycielem to ja nazywam się Barack Obama...Siedzimy u nich w holu w domu. „Nauczyciel” ma siostrę. Oczywiście – przepiękną. Siostra gdzieś wychodzi.... Siedzimy we 3ch chłopa. zamykają drzwi na klucz...”Gangster” tłumaczy, że spokojnie może być moim nauczycielem...Asertywnie, ale i grzecznie odmawiam. Otwiera drzwi... uff... 😉
Na końcu naganiacz prosi żebym mu pożyczył 50 pesos...
Panie no jak to tak, myślałem , że jesteś verdado amigo, a ty co ?też dobrze wyczuwa, ile jestem w stanie mu dać- znaczy się od jakiej kwoty nie zbiednieje...W kieszeni mam tylko 35 pesos....Daję mu...Nie awanturuje się, nie robi min jak marokański naganiacz. Sam się sobie dziwię że daję pieniądze – nie zbiednieje od takiej sumy, a temu chłopu się pewnie bardziej ode mnie to przyda...
Idziemy do niego do domu...Daje mi szklankę wody na pożegnanie...Widzę jego rodzinę...Bieda aż piszczy...W domu babcia, mama, córeczka, i siostra...Cała rodzina...bez prywatności...
Ciężko mi ciągle się połapać kto tu jest kim. Pomimo tego, że przeważnie to intuicyjnie wyczuwam. i widzę to po oczach, na każdym kroku coś się zmienia ;-).
Upał, wilgoć, która sprawia że już po przejściu parudziesieciu jesteś całkiem spocony.
2 ciastka francuskie w rodzaju naszych rogalikow z dzemem – 30 pesos
Se vende, se alquila – widać to wszędzie...W Santo Domingo raczej będzie zero kłopotów z wynajęciem czegokolwiek, i to nawet na krócej. Myślę, że podobna sytuacja będzie w każdym miejscu w tym kraju....cdn
Przewodnik po Prawdziwej Dominikanie - Autentycznie Tanie Hotele, Najciekawsze Miejsca