Połowa listopada 2012 roku
Codzienność, codzienność i codzienność.
Szkoła (3 godziny dziennie), komputer, konsumpcja, wycieczki do miasta, spacery i takie tam. Dominikańska codzienność. Ta szkoła mnie zabija, ale pewnie dużo da...Regularność i dyscyplina w nauce jest, a to najważniejsze...
Za 3 tygodnie kończę zajęcia, jestem teraz jakby na półmetku...Ja i ludzie z Haiti – teraz moi koledzy i kolezanki...Wszyscy mamy jeden cel – uczyć się...Nasza wzajemna odmienność pozostaje na dalszym planie (po nauce), jednak każdego dnia jest czymś, co budzi w nas powiew swieżosci (a przynajmniej we mnie).
"Mural" z obrazów na ścianie domu w Santiago de Los Caballeros, Dominikana
Bariery językowe. Język gestów, wibracje, atmosfera, duch, odczucia i mowa ciała – wszyscy jesteśmy w środku tacy sami, tylko że na zewnątrz inni.....
Inne scenki z życia w Santiago de los Caballeros i na Dominikanie...
Carros publicos – dawaj panie szofer jedziemy a choćby i we 7dmiu :).
Śmieci, Śmieci i Śmieci … "Chce pan plastikową reklamówkę ? A może woreczek ? Co tak będzie pan nie zapakowane nosil ?" - pytają zawsze w sklepie na Dominikanie...A później się dziwią skąd takie wysypiska śmieci...i co robić z tymi śmieciami. ....
Uliczni sprzedawcy: kokosów, slodyczy, każdego dnia próbujący zarobić na chleb..W większości ludzie z Haiti..
Codzienna kuchnia domikańska, dostępna w podstawowych barach – z czym chce pan kurczaka ? Z ryżem i fasolą , czy z pieczonymi platanami ? Sałatek żadnych nie mamy...A nie, zaraz, jest jakaś "sałatka" - o to makaron gotowany ale z
tuńczykiem 🙂 oj taka nasza salatka dominikańska....TiiiAAA....
Prąd – przeważnie jest. Czasami go nie ma...nie zawsze jest. To samo z wodą...zimną i ciepłą...Gazu też kiedyś nie było, dopóki nie pozyczyłem gospodyni na napełnienie butli... Za jakiś czas oddała te pareset pesos....
Santiago.... Centrum miasta, które wysysa z czlowieka sily życiowe – brud, ścisk, upał i hałas. Ajajaj nie lubię.Ot, takie to wlaśnie jest centrum Santiago dla pieszego.... CDN