Jadę do Sań Juan de Maguana. Z Azui wyjeżdżam wcześnie rano, aby uniknąć ewentualnych kłopotów po drodze (jak np. zepsucie się motocykla itd.). Droga z Azua do Sań Juan de Maguana okazuje się bardzo dobra, bez dziur, bez muld – jednym słowem droga po której można spokojnie smigac bez obaw.
Po drodze do SjdM mijam góry..Wszędzie dookoła góry. Jak na góry droga rewelacyjna...Zajeżdżam wreszcie do SjdM – ciekawe miasto. Na pierwszy rzut oka wygląda na bardziej bogate od Azuy – ładniejsze domy (które w Azui też nie były takie złe), dużo supermarketów i różnych biznesów...Jest też duża uczelnia. Często spotkać można jasnych Mulatów, jaśniejszych niż większość ludzi w Azua...Dziwne..Czyżby góry i okolice gór miały to do siebie, że zawsze spotyka się tutaj ludzi o jaśniejszym kolorze skóry i bogatsze, lepiej rozwinięta miasta ? Hmmmm.......
Szukam hotelu. Znajduję jeden jedyny w kategorii cenowej, która mnie interesuje – do 400 pesos. Nazywa się (czytaj dalej w przewodniku), obskurny pokój kosztuje tutaj 350 pesos (z wiatrakiem i łazienką w środku), nieco lepsze są po 400 pesos – z tv. Inne hotele zaczynają się cenowo od 800-1000 pesos i wyglądają na takie, o dobrych standardach...Nie stać mnie na nie co prawdą przy moim długim, bardzo długim pobycie w kraju. Płacę więc z góry za 2 dni i mam nieco czasu na myślenie.