Marzec 2013
PEŁNA WERSJA PRZEWODNIKA PO DOMINIKANIE
Santiago, dzień dla relaxu i odpoczynku...i ogarnięcia jakichś tam spraw.. Hotel (czytaj jaki to hotel w przewodniku) to b.dobry deal za 400 pesos. Gorąca woda (mój boże, nie brałem ciepłego prysznica od ponad miesiąca czasu...pomimo, że w tym klimacie da się bez niego obejść, jest to jednak zawsze super relaks ;-), telewizor w pokoju, hotel generalnie cichy i o przyzwoitym standardzie.
Także dzisiaj nic specjalnego nie robię, odpoczywam ..Może spotkam się z E. i F. (gościu, co pomógł mi załatwić szkołę i pokój w pierwszym tygodniu)
Smutne impresje i obrazki z Dominikany:
- Bezpański pies czatujacy pod jadalnią i błagalnym wzrokiem proszący o jedzenie.Inny bezpański pies z szalonym wzrokiem, umęczony hałasem motocykli i ruchliwa droga...Nie mający co jeść ani gdzie się schronić. Naprawdę szalony, świdrujący wzrok. Obdrapany pies i kulejacy. Ruchliwe skrzyżowanie w Santiago i Murzyni próbujący umyć szyby na światłach. Każdy dziękuje, ludzie w drogich SUVach też. (Zresztą, ja też bym podziękował, wkurwia mnie , kiedy ktoś kto próbuje umyć szybę).
- Inwalida na wózku żebrzący. Kobieta ubrana w łachmany w Monte Cristi, mająca twarz świętej - żebraczki...Żebracy, żebracy i żebracy. Żebracy upierdliwi i mało upierdliwi. Dzieciaki goniace każdego, kto nosi buty...aby je wyczyścić. Prostytutka niczym bezpański pies, również błagalnym wzrokiem prosząca o „jedzenie i schronienie”...ale dla swojego dziecka...Jej matczyna miłość do swojego dziecka, każe jej znosić wiele trudów... to pierwsze z tych smutnych i krzyczących obrazków co teraz przychodzą mi do głowy.....Nie to, żeby na Dominikanie było aż tak tragicznie...Ale owszem, widać biedę często...
Stare, dobre Santiago de los Caballeros
Jak to dobrze odwiedzić stare śmieci...Wpadam do R. i F., u których mieszkałem wcześniej w Santiago. Rozmawiamy przez jakąś godzinkę...W sumie wszyscy jesteśmy uradowani...Cieszą się, że jestem żywy i zdrowy 😉 Przecież Dominikana to taki niebezpieczny kraj...Pytają co tam u mnie , jak długo chcę tu jeszcze zostać itd. . Się kręci. Zabieram z domu swoje papiery i inne sprawunki, które zostawiłem tam w styczniu...wszystko ok.
Odwiedziłem dzisiaj moją była szkołę językową w Santiago. W sekretariacie spotykam swoją byłą nauczycielkę – M. i sekretarkę K.. Wszyscy się bardzo cieszymy ze spotkania. Opowiadam im o swoich podróżach po ich kraju. Bardzo mi tego zazdroszczą. Melisa rekomenduje Bani jako przystanek w drodze na Barahone. Mówi, że jest tam pustynia i kopalnie soli. Poslucham jej rady...odbieram swoje świadectwo ukończenia szkoły i serdecznie się z nimi żegnam. Będę za nimi tęsknił 🙂
PRAWDZIWA I NIEODKRYTA DOMINIKANA - NAJLEPSZY PRZEWODNIK ONLINE